BOTSCHAFT FÜR DIE WOCHE - MEDYTACJA TYGODNIA
P. Dr. Teodor Puszcz SChr
 


 
»Ich nähre euch mit dem,
wovon ich mich selbst ernähre.«

»...inde pasco, unde pascor...«

Augustinus Aurelius, Sermo 339, 4

 
»Karmię was tym,
czym sam żyję.«
 
 


Gespräch Jesu mit Petrus

Miniatur aus Devotionale pulcherrimum (Cod. Einsidlensis 285) von Abt Ulrich Rösch
22. Sonntag im Jahreskreis

Das Bild (S. 183) vor uns gehört zu dem Bilder-Zyklus aus einem spätmittelalterlichen Gebetbuch Devotionale pulcherrimum (Codex Einsidlensis 285), das im Jahre 1472 für Ulrich Rösch (1463-1491), Abt von St. Gallen, geschaffen wurde, und passt nicht direkt zum heutigen Evangelium.
Das Evangelium für den 22. Sonntag im Jahreskreis berichtet von dem Gespräch Jesu mit Petrus (Mt 16, 21-27) und von seiner harten Antwort an ihn. Als Jesus von seiner Ablehnung durch die Ältesten des Volkes und die Hohenpriester sowie die Schriftgelehrten und letztlich von seinem Tod gesprochen hatte, da machte ihm Petrus Vorwürfe und sagte: Das soll Gott verhüten, Herr! Das darf nicht mit dir geschehen! (Mt 16, 22) Petrus dachte anders als Jesus. Soll die schöne Zeit mit ihm zu Ende gehen? Sollen die Worte Jesu für immer verstummen? Soll er einfach weg sein? Simon Petrus kann nicht begreifen, was demnächst auf den Meister zukommt. Der Jünger ist noch nicht so weit, auf der gleichen Seite mit dem Meister zu stehen. Wir würden heute sagen: er ist nicht auf der gleichen Wellenlänge. Deswegen die harten Worte an ihn: Weg mit dir, Satan, geh mir aus den Augen! (Mt 16, 23a) Jesus würde mit anderen Worten sagen: du bist ein Gegner, du stehst mir im Wege und du denkst noch menschlich. In den Kommentaren zu dieser Stelle finden wir folgende Interpretationen: Wenn Jesus sagt: Geh weg, Satan, dann spricht er wahrscheinlich zum Satan selbst, als zu dem, der in diesem Moment durch Kephas redet, und befiehlt ihm, aus dem Weg zu gehen und ihn nicht zu hindern. Oder aber, Jesus wendet sich zum Kephas, als zum Gegner (hebr. soten/ satan), der sich ihm widersetzt. Jesus sagt eigentlich: Bo acharai (hebr. folge mir nach) und siehe, dass was ich über mich selbst vorausgesagt habe, wird mit Sicherheit kommen, trotz dem, was du eben sagtest, und dass es vorteilhaft sein wird für alle, die daran interessiert sind. Solche Interpretation stützt sich auf das hebräische achar, das es sowohl „weg“ als auch „dafür“ bedeuten kann.

Ähnliche Situation stellt unser Bild dar. Petrus zeigt mit dem Finger auf sein Kopf, um vielleicht zu sagen: Bist du noch zu retten, du willst mir die Füße waschen? Schon wieder ist der Jünger auf der anderen Seite, als sein Meister. Er versteht nicht, was da passiert. Auch die darauf folgende Aussage Jesu hat der Apostelfürst und die anderen noch nicht verstanden, was bedeutet eigenes Kreuz auf sich zu nehmen und ihm nachzufolgen, um eigenes Leben zu gewinnen (vgl. Mt 16, 24-26). Den eigenen Pfahl zur Exekution (gr. stauros) auf sich zu nehmen, bedeutet das Tragen des Werkzeuges des eigenen Todes. Dietrich Bonhoeffer (1906-1945) hat im Jahre 1937 in seinem Werk Nachfolge folgendes geschrieben: jede Aufforderung Jesu führt zum Tode. In dem Absterben des Weltlichen in uns liegt das Leben des Göttlichen in uns.

Papst Benedikt XVI. hat bezüglich des Kreuzestodes am 21. August 2005 in Köln gesagt: Was von außen her brutale Gewalt ist, wird von innen her ein Akt der Liebe, die sich selber schenkt, ganz und gar (…) Dies nun ist der zentrale Verwandlungsakt, der allein wirklich die Welt erneuern kann: Gewalt wird in Liebe umgewandelt und so Tod in Leben. Darum geht es in der Nachfolge Christi und im Tragen des eigenen Kreuzes. „Nur wenige lieben das Kreuz Christi“ lautet das kleine Kapitel im Buch vom Thomas von Kempen „Die Nachfolge Christi“, einem Klassiker der christlichen Spiritualität: Jesus hat jetzt viele, die sein himmlischen Reich lieben, aber wenige, die sein Kreuz tragen wollen; viele, die nach seinem Trost verlangen, wenige, die Leiden begehren. An seine Tische findet er Gäste genug, bei seinem Fasten aber nur wenige. Alle möchten sich mit ihm freuen, wenige nur wollen etwas für ihn leiden. Viele folgen Jesus bis zum Brechen des Brotes, wenige bis zum Trinken des Leidenskelches. Viele verehren seine Wunder, wenige teilen sich mit ihm in die Schmach des Kreuzes. Viele lieben Jesus, solange ihnen nichts Widriges begegnet. Viele loben und preisen ihn, solange sie einige Tröstungen von ihm empfangen. Wenn sich aber Jesus verbirgt und sich auch nur ein wenig von ihnen zurückzieht, verfallen sie in Klagen oder in große Trauer. Die aber Jesus um Jesu willen lieben und nicht, um selber Tröstungen zu empfangen, preisen ihn ebenso in jeder Not und inneren Verlassenheit als in der erquickendsten Tröstung. Ja, wenn er ihnen niemals Trost spenden sollte, sie würden ihn dennoch allezeit loben und ihm immer danksagen Wollen. Wieviel vermag doch die reine Liebe zu Jesus, die keinen Eigennutz und keine Eigenliebe kennt! Müssen sie nicht alle als Lohnknechte angesehen werden, die immer nach Tröstungen haschen? Und wenn sie immer auf ihren Vorteil und Gewinn bedacht sind, beweisen sie nicht, dass sie mehr sich selbst als Christus lieben? (Die Nachfolge Christi, Zweites Buch, Kap. 11)

Herr, du hast dein Kreuz getragen.
Du erwartest von mir, dass ich mein Kreuz auf mich nehme.
Herr, hilf mir es zu tragen.

22 Niedziela Zwykła

Nasza miniatura (s. 183) należy do cyklu obrazów ze średniowiecznego modlitewnika Devotionale pulcherrimum (Codex Einsidlensis 285), wykonanego w 1472 roku dla Ulricha Rösch (1463-1491), opata klasztoru St. Gallen, i w zasadzie nie pasuje wprost do dzisiejszej Ewangelii.
Ewangelia 22 Niedzieli Zwykłej opowiada o rozmowie Jezusa z Piotrem (Mt 16, 21-27) i o Jego trudnej odpowiedzi, danej Piotrowi. Kiedy Jezus mówi o odrzuceniu przez starszych ludu, arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie, a w końcu o swojej śmierci, to Piotr robił Mu wyrzuty i powiedział: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (Mt 16, 22). Piotr myślał inaczej niż Jezus. Ten piękny czas z Nim ma się niebawem skończyć? Słowa Jezusa mają na zawsze zamilknąć? Ma Go po prostu już nie być? Szymon Piotr nie może pojąć, co wkrótce stanie się z Mistrzem. Uczeń nie jest jeszcze zdolny stanąć po tej samej stronie, co Mistrz. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że nie nadaje na tej samej długości fal. Dlatego te trudne słowa do niego: Zejdź Mi z oczu, szatanie! (Mt 16, 23a) Jezus powiedziałby innymi słowami: jesteś przeciwnikiem i stoisz mi naprzeciw oraz myślisz po ludzku. W komentarzach do tej wypowiedzi znajdujemy następujące interpretacje: Kiedy Jezus mówi: Idź precz ode mnie, szatanie!, mówi być może do szatana, jako to tego, który przemawia teraz przez Kefasa, i nakazuje szatanowi, aby Mu nie przeszkadzał i zszedł Mu z drogi. Jezus mógł też zwrócić się do Kefasa, jako przeciwnika (hebr. soten/ satan), który Mu się sprzeciwia. Jezus mówi w istocie: Bo acharai (hebr. pójdź za mną) i zobacz, że rzeczy, które przepowiedziałem o sobie, rzeczywiście nastąpią, wbrew temu, co mówisz, i że będą one korzystne dla wszystkich zainteresowanych. Taka interpretacja opiera się na tym, że hebr. achar może oznaczać zarówno „precz”, jak i „za”.

Podobną sytuację przedstawia nasz obraz. Piotr pokazuje palcem na swoją głowę, by powiedzieć: Ty chcesz mi umyć nogi? Znów uczeń jest po innej stronie niż jego Mistrz. Nie rozumie on, co się dzieje. Także następującej wypowiedzi Jezusa nie mógł jeszcze zrozumieć Książę Apostołów ani pozostali, co znaczy wziąć krzyż na siebie i Go naśladować i tak zachować swoje życie (por. Mt 16, 24-26). Wzięcie na siebie swojego pala do egzekucji (gr. stauros) oznacza dźwiganie narzędzia własnej śmierci i jak napisał Dietrich Bonhoeffer (1906-1945) w 1937 roku: każde wezwanie Jezusa prowadzi ku śmierci (Naśladowanie, tłum J. Kubaszczyk, Poznań 1997, s. 50). W obumieraniu świata w nas tkwi życie tego, co Boskie w nas.

Papież Benedykt XVI w odniesieniu do śmierci krzyżowej powiedział 21 sierpnia 2005 r. w Kolonii: To, co zewnątrz jest brutalną przemocą, od wewnątrz staje się gestem miłości, która oddaje się cała (...) Oto główny akt tej przemiany, będącej w stanie prawdziwie odnowić świat: przemoc zamienia się w miłość, a zatem śmierć w życie. O to chodzi w naśladowaniu Chrystusa i w dźwiganiu własnego krzyża. „O tym, jak mało jest tych, co miłują krzyż Jezusowy” brzmi tytuł małego rozdziału w książce Tomasza a Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”, która należy do klasyki duchowości chrześcijańskiej: Wielu ma dzisiaj Jezus tych, co kochają Jego Królestwo niebieskie, ale mało takich, którzy dźwigaliby Jego krzyż. Wielu ma spragnionych Jego pocieszenia, lecz mało pragnących dzielić z Nim ból. Wielu znajdzie przyjaciół do stołu, ale mało do postu. Wszyscy chcą się z Nim cieszyć, mało pragnie dla Niego i z Nim cierpieć. Wielu idzie za Jezusem do momentu łamania chleba, lecz niewielu aż do wychylenia kielicha męki. Wielu podziwia Jego cuda, mało postępuje za hańbą krzyża. Wielu kocha Jezusa, dopóki nie zjawią się trudności. Wielu Go chwali i błogosławi, dopóki otrzymuje od Niego jakieś łaski. Gdy zaś Jezus się ukryje i choć na chwilę ich opuści, skarżą się albo całkiem upadają na duchu. Kto kocha Jezusa dla Jezusa, a nie dla własnego zadowolenia, błogosławi Go i w męce, i w bólu serca tak samo, jak w uniesieniu radości. A nawet gdyby Jezus nigdy nie zechciał zesłać mu pociechy, i tak by Go zawsze chwalił i dziękował. O, jak wiele może czysta miłość Jezusa bez domieszki żadnego własnego dobra czy miłości! Czyż ci, co tylko samej pociechy szukają, nie powinni się nazywać płatnymi wyrobnikami? Czyż nie kochają bardziej siebie niż Chrystusa ci, co mają na oku tylko własną wygodę i korzyść? (O naśladowaniu Chrystusa, Księga druga, rozdz. 11, 1-3).

Panie, Ty dźwigałeś swój krzyż.
Ty oczekujesz ode mnie, żebym wziął swój krzyż na siebie.
Panie, pomóż mi w dźwiganiu krzyża.

 
 
Archiv - Archiwum
Counter